piątek, 27 czerwca 2008

Polski słownik w Windows Live Writer

Wygląda na to, że mi działa. A przepis jest prosty jak drut. zapraszam tutaj. Mały hack - aż dziw bierze, że w M$ nikt nie wpadł na możliwość poszerzania dostępnych słowników po ludzku. Miłego blogowania pod czujnym okiem wbudowanego słownika.

niedziela, 22 czerwca 2008

Jak wziąć dzień wolny w korporacji

Tam gdzie pracuję, to niewątpliwie korporacja i z różnymi dziwnymi smaczkami można spotkać się na co dzień. Jeden z ciekawszych przykładów znajdziecie poniżej.

Otóż mamy coś, co nazywa się The Winning Environment Team. Jakiś zespół (w polskich realiach powinno się to to nazywać komisją), który ma dbać o to, co by nam się dobrze pracowało. w sensie jak jest za ciasno, jak jest hałas i takie tam pierdoły. No i ten zespół od czasu do czasu wysyła maila z poradami jak robić pewne rzeczy sprawniej i łatwiej. Nazywa się to to Work/Life Balance Tips. Firma bardzo dba o to, aby pracownicy potrafili utrzymać równowagę między życiem osobistym i pracą. Takie tere fere, ale muszę przyznać, że jak porównuję podejście mojej firmy z innymi, to w tym zakresie wypadamy naprawdę bardzo przyzwoicie. No ale do meritum.

Ostatnio wysłano maila, w którym opisano jak należy najlepiej przygotować się do urlopu. Super, nie? No raczej nie tak do końca. Zamieszcze może screeny, bo szkoda Was tekstem męczyć.

wlb1

wlb2

 

Plan chytry i genialny w swej przebiegłości. Mnie się już odechciało brać jakiekolwiek wolne. Prościej jest przyjść do pracy.

sobota, 21 czerwca 2008

Stało się

Zepsuła się nam pralka. I nie ma w tym bynajmniej nic dziwnego. Trzydziestotrzyletnia Candy odsłużyła swoje nie psując się ani razu - no za wyjątkiem tego ostatniego :). Dzisiaj gburowaci panowie przywieźli nam nowiutkiego Eletroluxa. MIeli go zamontować, co obejmuje: wniesienie (wwiezienie windą) i przykręcenie.

Tutaj mała uwaga: pralkę potrafi zamontować każdy głupi. Nawet kretyn, który na taką okazję nie zabierze ze sobą kluczy. Zawsze można przecież zapytać klienta, czy ma jakiś pożyczyć. Wniosek: następną pralkę podpinam samodzielnie. Nawet mam klucze.

Wracając do pralki, to maleństwo jest ładowane od góry, ma jakiś ciekłokrystaliczny wyświetlacz, na którym można ustalić temperaturę prania, czas prania oraz prędkość wirowania i pewnie Bóg wie co jeszcze.

 

Oczekiwany czas życia?

sprzedawca: No, z 5 lat pociągnie.

niefortunny "news"

Zastanawiam się, czy to tylko głupie niedopatrzenie, czy celowy zabieg żeby zwiększyć klikalność. Otóż na onecie, na pierwszej stronie widnieje taki oto link:

Zainteresowało mnie to i kliknąłem http://wiadomosci.onet.pl/1773873,11,item.html. Przeczytałem "newsa" i znalazłem tam takie zdanie:

Szef rządu nie uważa swojej wypowiedzi nt. brytyjskiego sędziego Howarda Webba za niefortunną

Daje się wyczuć pewien delikatny dysonans między treścią a nagłówkiem. Prawda? Widocznie nawet na poważnym portalu (a ostatnie wydarzenia opisane w poprzednich moich wpisach dołączają do tego również poważne gazety) można napisać byle pierdołę i zostanie to opublikowane.

środa, 18 czerwca 2008

kopernik w Nowym Jorku

niecodzienna aukcja:
Dzieło Kopernika z 1543 roku hitem w USA

To była aukcja, o jakiej marzą najwięksi kolekcjonerzy - wczoraj w Nowym Jorku emerytowany lekarz Richard Green wystawił na sprzedaż pierwsze wydanie dzieła Mikołaja Kopernika "O obrotach sfer niebieskich" z 1543 r. Za wydany w Norymberdze starodruk, jedno z najważniejszych dzieł w historii świata i wielki element polskiej spuścizny naukowej, anonimowy nabywca zapłacił 2,21 miliona dolarów - czytamy w "Dzienniku
$2 mln - oczywiście nie było na to stać naszego państwa, są to jakieś 4 mln zł, kupa forsy prawda? Dla porównania, ciekawe ile wynosi roczny budżet Muzeum Narodowego na zakup nowych eksponatów? 20 tys zł? Nie umiałem znaleźć dokładnych danych.

Ale, czy aby na pewno jest to aż taki wydatek? budżet IPN na 2008 opiewa na ... 100 mln zł; obecnie co po niektórzy walczą na śmierć i życie o to by zmniejszyć go o ... 20 mln zł. Co po inni-niektórzy wskazują, że przy tak niskim budżecie IPN nie będzie mógł pracować.

Aż samo ciśnie się na koniec języka: i dobrze, zostanie w kieszeni dodatkowe 80 mln złotych.

wtorek, 17 czerwca 2008

Leo! Why?

A ja wiem czemu:)

odpadliśmy z ME2008 bo naszemu najlepszemu zawodnikowi kazali stać na bramce!

piątek, 13 czerwca 2008

pieprzenie kotka za pomocą młotka...

...tyle można chyba powiedzieć o występie naszej reprezentacji na euro2008.

PS. żadne zwierze, a tym bardziej kot, nie ucierpiało podczas pisania tego posta.

... i politycy

Do serialu z czternastoletnią przyszłą mamą dołączyli się politycy SLD oferując możliwość dokonania aborcji za granicą. Wszystko publicznie. To kładzie ich na równi ze wzmiankowanym wcześniej xiędzem. Na pohybel!

środa, 11 czerwca 2008

Czternastolatka w ciąży, xiądz i dziennikarze...

... czyli oto polska właśnie..

Zapewne dotarła do was wieść o pewnej czternastoletniej dziewczynce (potrzeby mediów dostała pseudonim artystyczny Agata), która zaszła w ciążę. Tylko tyle można w sumie o sprawie pewnego napisać, bo dalej dzieją się rzeczy niestworzone.

Onet.pl za Wyborczą powtórzył historię czternastolatki, która to podobno została zgwałcona i chciała legalnie usunąć ciążę. W ślad za nią ruszył ponoć jakiś xiądz (celowo pisownia staropolska, toć ksiądz to być nie mógł) z bandą staruszek (słuchaczek Radia Ma Ryja) wcielających się w role współczesnych krzyżowców. Cała banda miała prześladować dziewczynkę, by nie dopuścić do zabiegu. Gdy pojawili się w szpitalu za dziewczynką "rozpętało się piekło" - jak to fachowo oceniła anonimowa pracownica szpitala. Do tej pory nie wykonano zabiegu bo dziewczynkę "zaszczuto".

No nóż się w kieszeni otwiera, nie?

Ale, ale, ale! Dzień później Trójka za Rzeczpospolitą podaje newsa jakoby dziewczynka wcale nie została zgwałcona, że ojciec jest znany i że ona to dziecko chce urodzić. Dalej dowiadujemy się, że matka dziewczynki ją nakłaniała do aborcji i stąd wziął się xiądz ze świtą. Chcieli pomóc Agacie i ją wesprzeć.

Jak już pisałem, jedyne co jest wspólne w obu historyjkach to czternastolatka w ciąży i xiądz z zastępem krzyżowców. I tak, obie gazety piszą o tej samej Agacie. I teraz mam pytanie, czy tylko mi coś tu nie gra? Bo chyba jednak jest delikatna różnica między gwałtem, a wpadką? Czy tylko ja ją widzę? I jest chyba drobna różnica między tym, czy dziewczynka chce aborcji, czy nie?

A za to dzisiaj na onet.pl można było przez jakiś czas przeczytać news jakoby nastolatka zmieniła zdanie i jednak chciała urodzić to dziecko. Teraz można znaleźć jakiś dłuższy elaborat (już nie miałem siły się przez niego przebijać) zatytułowany w deseń: SLD chce zaskarżyć xiędza. Po drodze zdążyłem przeczytać tylko, że to już nie jeden xiądz, ale dwaj xięża i że te mohery to były aktywistki prolife czy czegoś takiego...

Miejmy nadzieje, że media ustalą wreszcie wspólną wersję... dodatkowo mam nadzieje, że to rzeczywiście nie był gwałt, tylko wpadka i że rodzice pomogą dziewczynce wychować dziecko.

Niepokoi mnie tylko ten xiądz. To że chamsko wtrąca się w życie innych ludzi to jedna rzecz. Ale skądś się o tym musiał dowiedzieć, a lekarz który zdradził tajemnice lekarską powinien zostać ubiczowany publicznie. Z resztą każdy nagłaśniający sprawy tak prywatne i osobiste powinien tak skończyć.

poniedziałek, 9 czerwca 2008

dziwny jest ten świat

Niemcy wygrywają z Polską dzięki bramkom Podolskiego, a Kubica wygrywa wyścig F1 w niemieckim bolidzie. Strasznie to zagmatwane i smutno robi się chyba przede wszystkim dlatego, że wielu polaków byłoby gotowych wymienić sukces Kubicy za remis z Niemcami... Chociaż, może się mylę?

sobota, 7 czerwca 2008

krótki kurs łaciny

fragmenty wybrane stąd

homo sapiens - astmatyk
persona grata - stare pudło
ex cathedra - ruiny świątyni
pater noster - ojciec, odejdź od steru! [żeglarskie]
collegium maximum - 5000 złotych
Virgo intacta - nietaktowna dziewica

Dzień Sądu

To niesamowite. Jakiś czas temu stwierdziłem, że wszystkie genialne albumy już raczej odkryłem i jedyne co, to mogę wyszukiwać perełki we współczesnych wydaniach. Może i było to dość śmiałe stwierdzenie, ale przegląd lat 70' wykonałem wraz z moim bratem i eXem (niezależnie) raczej solidnie. Raczej przeciętne lata 80' (oczywiście z małymi, cudownymi wyjątkami jak choćby Marillion) nie oferują wielu atrakcji. Przebudzenie rocka progresywnego z lat 90' mam opanowane chyba lepiej niż eX i mój brat (oczywiście osobno). Moje przekonanie potwierdziła płyta odkryta u Przema: Celldweller, ta sama nazwa albumu co wykonawca.. wykonawca.. amerykański, z Detroit. Płyta, którą śmiało mogę nazwać współczesnym Tubullar Bells, ale o tym kiedy indziej. Innym potwierdzeniem tej teorii było odkrycie Coheed And Cambria i ichniejszego "No World For Tomorrow". Tak samo jak seria innych fajnych płyt, typu "Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków" COMY, czy "Contagion" Areny.

No, a niesamowite jest to, że właśnie ODKRYŁEM pewną perełkę z lat 90'. Oczywiście nie samodzielnie, po prostu przy rozmowie o muzyce oznajmiłem bratu, że w tym momencie interesuję się mocniej ciekawymi kobiecymi wokalami. Oznajmił, że zna tylko dwa takie.

-No tak: Sinéad O'Connor z jej pierwszą płytą (The Lion And The Cobra) i Renaissance

-To w takim razie znam trzy.

-(krótka chwila zastanowienia) No i jeszcze Enya.

-No to cztery.

-(dłuższa chwila zastanowienia, podczas której staram się przypomnieć albumy na których śpiewa kobieta i oboje z bratem je znamy) Kate Bush

-Pięć

-No to zostaje jeszcze jedna kobieta.. Co masz na myśli?

-Devil Doll "Dies Irae"

-?!?!?!

Czterdziestosześciominutowa suita z orkiestrą symfoniczną. Dzieło monumentalne, diesiraedemoniczne, uduchowione, przepełnione poezją, arytmicznym wokalem, licznymi przejściami, energią muzyki rockowej i majestatem instrumentów klasycznych.. Wygląda na to, że zacząłem poznawać ten zespół od ich największego dzieła. Arcydzieła. Album pochodzi z roku 1996, ma dwanaście lat i można po nim, za przeproszeniem, grzebać miesiącami! Mnogość muzycznych nawiązań, cytatów, tajemniczej poezji, jest nie do ogarnięcia. Po takim albumie nie wypada nagrać już nic więcej.

Muzyczny, majestatyczny, pełen sprzecznych emocji koszmar...

środa, 4 czerwca 2008

;)

bywam genialny -
- ale tylko wtedy, kiedy właśnie zdaje sobie sprawę z własnej głupoty

wtorek, 3 czerwca 2008

indiana jones #2

Ponieważ sam się wrobiłem w część 2, to teraz krótko.

Film zabawny, wciągający, pełen spodziewanych aczkolwiek zaskakujących :) zwrotów akcji. Film przygodowy z jajem :) Dokładnie tak jak to powinno być w tym wypadku. Polecam, chociaż może nie koniecznie na dużym ekranie.