piątek, 29 lutego 2008

uroki pracy na zdalnym pulpicie

Pracuje sobie na zdalnym pulpicie w szwecji i taka oto rozmow miedzy mna i kolega w malmo:


Wozniak, Piotr [10:20]:
hehe :) I think I have printed something on your printer :)
Kolega [10:52]:
can't see anything
Wozniak, Piotr [10:52]:
so maybe it was printed in the basement
Kolega [10:52]:
could be
Kolega [10:53]:
what was the name
Kolega [10:53]:
of the printer
Wozniak, Piotr [10:53]:
nevermind.. it was an accident :) it was.. hp universal printing pcl 5
Kolega [10:54]:
that printer is not in malmo
Wozniak, Piotr [10:54]:
?
Kolega [10:54]:
maybe stockholm then

poniedziałek, 25 lutego 2008

podatki, imperium kontratakuje

bo mnie Przemo męczył, to zamieszczam sprostowanie:

---
uwazam, że podatek liniowy to jest madre zmniejszenie opodatkowania, natomiast co do socjalu, to uwazam, ze powinien byc nizszy, ale nie obnizony na sile, tylko caly system nalezy wywrócić do góry nogami.
---

to wynika (po burzliwej dyskusji na gg) z poniższych wpisów.

PS. to był temat idealnie nadający sie na grilla, a Ty go przez gg przewalcowałeś ze mną.. wstydź się.. :)

sobota, 23 lutego 2008

podatki, cd..

korzystając z tego kalkulatora wyszło mi, że około 30% mojej pensji idzie na podatki.. a dokładniej:

13,7% - na ZUS, czyli coś co w czasie kiedy my będziemy odchodzić z rynku pracy, nie będzie już istniało..

7,7% - na opiekę zdrowotną, z której nie korzystam

8,7% - na podatek dochodowy, czyli opłacam ludzi, którzy ustalają dwie powyższe stawki..

i tak się zacząłem zastanawiać, że jeżeli rząd najpierw obniży podatek, niech będzie ten liniowy - 17%, a następnie podniesie składkę zdrowotną (bardzo prawdopodobne) i nie daj Boże emerytalną (jak tak dalej pójdzie, to nie będzie innego wyjścia, bo nam rodzice głodem przymrą) , to ja na tym interesie stracę.

i to najlepiej pokazuje, co tak naprawdę w Polsce nie działa. Nie działa system socjalny, który zżera 21% naszych dochodów. Wydatki na ten burdel na wiejskiej wcale nie aż takie straszne

piątek, 22 lutego 2008

infobot, cd..

z bash.org.pl

Kocham Cię! :*:*
Ja Ciebie też ;)
Masz dziewczynę? ;>
Napisz pomoc aby uzyskać listę dostępnych funkcji.
...

niesprawiedliwosci podatkowe

socjalisci: jedyny sprawiedliwy podatek to podatek progresywny

niesamowite jak durne "prawdy" so chwytliwe w durnym socjalnym społeczeństwie..

prawda jest taka, ze nawet podatek liniowy nie jest sprawiedliwy, jedyny sprawiedliwy podatek, to stala stawka dla kazdego obywatela

w konstytucji mamy zagwarantowane przeciez rowne prawa do wszystkiego. Ci ktorzy maja wiecej pieniedzy maja takie same prawa jak ci biedniejsi. Dlaczego wiec maja placic za te prawa drozej?

socjalisci: Bo mogą! Bo maja! Bo sie w bogactwie tazaja!

placac podatek liniowy bogatsi i tak placa wiecej, bo 19% z 1000zl to 190zl a 19% z 10000 to 1900; ale komuszki wmowili spoleczenstwu, ze sprawiedliwosc jest wtedy, kiedy wszystkim panstwo rowno daje w dupe, czyli ze sprawiedliwy podatek jest wykladniczy a parametry dostosowane sa tak, ze kazdemu niezaleznie ile zarabia zostaje 810zl.

socjalisci: To by bylo sprawiedliwe...

środa, 20 lutego 2008

poczta polska

w polsce ostały się chyba tylko dwie tak skostniałe i archaiczne organizacje jak PKP oraz Poczta Polska.

Zamówiłem sobie niedawno..no nie sobie ale Beatce na prezent pewną książkę.. przez internet, sklep vivid.pl. Przyszła po tygodniu ładnie zapakowana. Ucieszony otwieram paczkę. Obwoluta brudna, pognieciona, popisana długopisem (tak jakby ktoś chciał go na niej rozpisać?!). Górna krawędź ksiązki "ugryziona" do tektury. Wkurzyłem się strasznie bo jakiś debil musiał widzieć co pakuje. Książka wyglądała jak by była używana (jedynie kartki wewnątrz były czyste i nie uszkodzone w żaden sposób). Instrukcja reklamacji obejmuje zapakowanie przedmiotu i wysłanie go spowrotem na swój koszt (!!! - amazon w takiej sytuacji wysyła po porstu dugi produkt bez żadnych pytań - osobiście sprawdziłem). No więc wsadziłem książke do opakowania w kórym przybyła, ładnie zalepiłem taśmą i poszedłem następnego dnia na pocztę. Przy stanowisku do paczek krzątała się młoda pani. Widać, że spieszy się niesamowicie. Podchodze z paczką w ręce. Pani patrzy na mnie i bez słowa daje papierek do wypisania adresata i nadawcy. Zaznaczyłem pole wartość przesyłki. Podchodze drugi raz do okienka. Pani wszystko leci z rąk - ewidentnie wykonuje ruchy szybciej niż jest je w stanie obserwować. Co dziwne, nie ma kolejki - może właśnie dlatego... Podchodzę do okienka z wypisaną kartką.Pani ją przeglądnęła. Popatrzyła na paczke i stwierdziła że ona mi takiej paczki "na wartość" nie może przyjąć. Spod lady wyciągnęła szary papier, nożyczki i taśmę klejącą. Poszedłem grzecznie na bok i pomęczyłem się z zapakowaniem. Po chwili dumny z siebie podszedłem ponownie do pani i pytam się, czy tak może być. Pani wzięła paczkę do ręki, pooglądała z jednej strony, z drugiej strony, szarpęła tu, szarpnęła tam. Zamaszystym ruchem zerwała pieczołowicie przeze mnie przyklejane taśmy, odwinęła papier, wzięła nożyczki, przycięła go, zawinęła paczke w papier, "prosze tu przytrzymać" i zakleiła ładnie i starannie taśmą (przy tym wszytkim taśma wypadła jej z ręki kilka razy, nożyczki też, zgubiła koniec taśmy, męczyła się chwile żeby go odnaleźć, przewróciła wyświetlacz od wagi... ) i przyjęła paczkę.

taki miałem miły akcent na początek dnia.

poniedziałek, 18 lutego 2008

Deadlock

Aż się onetowi z tego powodu osobny tag dostał.. ale nalezy mu się.. a oto dlaczego..

przeglądałem sobie wieczorem własnie tenże portal.. tak tuż przed lekturą książki i ostatecznym glebnięciem spać po ciężkim dniu. Jest to czas po którym nie spodziewam sie już w zasadzie niczego, prócz chwili relaksu. No i wlasnie w takim spiącym już nieco nastroju przeglądam rubrykę sportową. Zainteresował mnie tytuł "Szwedzkie media: to był pokaz polskiej elegancji i rutyny". Zaciekawiony kogo tak Szwedzi chwalą kliknąłem. I łup! Pojawia się artykół pt. "Problem zakleszczenia się pary podczas stosunku - jak tego uniknąć?"

zdębiałem.. szczerze mówiąc o czyms takim nie słyszałem.. i nie do końca rozumiałem, co ma do tego sport i elegancja spostrzezona przez szwedów - po chwili linka naprawiono ale kilka fragmentów artykółu jest równie ciekawych jak sam tytuł

Temat tzw. "zakleszczania się", [...] jest dyżurnym tematem na różnego rodzaju imprezach, kiedy rozmowy schodzą na tematy erotyczne. Tymczasem problem ten jest wyjątkowo rzadko spotykany, być może z tego powodu, że seksualność dla zdecydowanej większości kobiet przestała być tematem tabu oraz źródłem różnego rodzaju lęków powstałych na podłożu podejmowanej aktywności seksualnej.

Pierwsze dwa zdania ;) a sprafrazowane znaczą mniej więcej tyle:

Jest to temat dyżurny, rzadko spotykany bo seksualność dla zdecydowanej większości kobiet przestała być tematem tabu oraz źródłem lęków - i wszystko jasne, tylko jakos brak związku przyczynowo skutkowego. No ale cóż. Temat temat nie jest chyba łatwym tematem tematem..

Jeszcze 50 lat temu problem ten występował częściej (choć statystycznie rzecz ujmując również rzadko, ale bardziej spektakularnie była nagłaśniany)


w nawiasie zmienilismy płeć problemu - widać takie czasy, że dziś swoją każdy może wybrać i dowolnie szafować czyjąś. Co do "spektakularego bycia nagłaśnianym" mam spore wątpliwości. To znaczy, że co? W gazecie napisali, że jakaś pechowa para zakleszczyła się na seansie w kinie w ostatnim rzędzie? Czy może telewizja pokazywała zakleszczonych na ławce w parku? Nie umiem sobie tego wyobrazić, jednak widać nasi dziadkowie i rodzice byli wystarczająco sprytni, żeby umieć taką rzecz spaktakularnie nagłośnić..

Dalej dowiadujemy się, że fachowa nazwa polska to "napad pochwicowy" co po łacinie tłumaczy się jako "penis captivus". Tutaj żywy dowód na to, że po łacinie wszystko brzmi pięknie i wyniośle.

A teraz grande finale:

Jedynym domowym sposobem zalecanym przed laty było przygotowanie sobie wcześniej (tak na wszelki wypadek) igły, którą mężczyzna powinien ukłuć znienacka partnerkę w pośladek, gdyby doszło do uwięźnięcia.


Równie dobrze można znienacka zacząć czytać gazete - aż znienacka przejdzie.

W tym momencie dochodzi do odruchowego krótkiego, rozluźnienia mięśniówki, umożliwiające rozdzielenie się.


Ok, brzmi logicznie.

Inną metoda było wypicie alkoholu celem ogólnego rozluźnienia i obniżenia poziomu lęku.


Również sensowne, tylko zastanawiam się, kto wtedy powinien się napić.

pod spodem

Dr Andrzej Depko
Masz problem? Napisz do naszego eksperta!


aż strach się bać udzielanych spektakularnie i znienacka rad na ten temat temat.

I jeszcze sam nagłówek tego artykółu:

Jak uniknąć zakleszczenia? Dlaczego w ogóle dochodzi do takich przypadków? A może jest jakiś sposób, aby w przypadku zakleszczenia nie trzeba było wzywać pogotowia? Proszę o szybką odpowiedź. *** Paciorka***


No ja wierze, że może sie spieszyć...

środa, 13 lutego 2008

przegląd samolotu

grzebałem troche po telefonie i znalazłem zdjęcia sprzed chyba 2 lat, ze służbowego pobytu w Malmo. Bylismy i klienta w Kopenhadze patrzeć jak używa naszego softu i zaproszono nas do hangaru gdzie akurat odbywał się tzw przegląd C. Samoloty sa co jakiś czas poddawane przeglądom. Linie lotnicze wyróżniają 4 takie przeglądy:

A check - lekki przegląd wykonywany co ileś godzin lotu, co ileś lądowań itp itd. Może być wykonany przy bramce (tam gdzie cumuje żeby wysadzić/zabrać pasażerów) i trwa zazwyczaj jedną noc
B check - mniej więcej co 3 miesiące, podobne kryteria co A check; troche dokladniejszy
C check - do tego potrzeba mnóstwo miejsca - najlepiej hangar, czasu - ok tydzien i ludzi - zazwyczaj 3 ekipy na zmiane caly czas cos przy nim robią. Odbywa się co 12-18 miesięcy. Czynniki decydujące o tym kiedy nadchodzi pora na C check są analogiczne do powyższych, choć troche bardziej skomplikowane
D check - tak jak C check, tylko jescze bardziej. Odbywa się co 4-5 lat. Samolot rozbierany jest na śróbki a następnie w zasadzie od nowa składany.

poniżej zdjęcia (słabej jakości, niestety) z przeglądu Boeinga 737 (chyba 737-800, ale głowy nie dam) u naszego klienta.










toaleta wywleczona na środek pokładu, krzesła wykręcone, część na skrzydle, część gdzieś na boku. Wewnątrz wszystko porozkręcane, silniki praktycznie wywleczone na drugą strone.. dziub samolotu gdzieś wcięło.. to był przegląd C.. a teraz wyobraźcie sobie przegląd D ;)

osobiście wołałbym chyba leciec takim samolotem tuż przed przeglądem, niż zaraz po nim :)

oprogramowanie, które piszemy pomaga między innymi zaplanować takie przeglądy w czasie

kup pan cegłe

poniedziałek, 11 lutego 2008

nie ma głupich pytań

No właśnie. Zapamiętajcie to sobie. Fragment mojego maila z wdrozeniowcem (przetlumaczony na PL)  - wygwiadkowałem fragment

PS.
Mam głupie pytanie Iiro:
Qarouach ******** - Qarouach to imie tego informatyka w Royal Air Maroc? :)


Odpowiedź od Iiro:

Qarouach to jest jej nazwisko.  :)

piątek, 8 lutego 2008

The Legend

myśle, że to zasłużyło, aby się tu znaleźć:

czwartek, 7 lutego 2008

wirelesssssss


Nie no, perspektywa "bez kabli" mogłaby się stać moim ulubionym punktem widzenia.

cała prawda o gorących liniach

W pracy miałem okazje dzisiaj uczestniczyć w pewnym szkoleniu.. nazywało się to to Customer Service Workshop. Trwało 4 godziny. Prowadził to Urugwajczyk z Montevideo, gdzie to sabre ma swoją pierwszą linie starcia (wsparcia) z klientem. To oni, helpdesk, jako pierwszi obrywają za głupie błędy, kótrych my, programiści jesteśmy autorami. Pedro, elegancko ubrany, o typowej hiszpańskiej urodzie (panie na kursie przejawiały pewne ech, och, ach w jego kierunku) trzydziestolatek, sympatyczny (ech..) Urugwajczyk z poczuciem humoru (och..) i bardzo przyzwoitym angielskim (ach..) wprowadzał nas w tajniki tego, jak grzecznie przyjąć klienta w tarapatach. Z wielka pasja tlumaczyl nam jakich zwrotow uzywac w kontakcie z klientem. Pokazywal statystyki, ktore np mowia o tym, ze w rozmowie twarza w twarz 55% komunikatu niesie ze sobą mowa ciała, ton głosu 38% a słowa.. marne 7%. Smętny stąd wniosek, że nie ważne co mówimy, tylko jak. Polityka potwirdza tą z bezwzględną brutalnością. Jednak w przypadku rozmowy telefonicznej, ton głosu odgyrywa 85% rolę w przekazie, słowa niosą 15% jego wartości.

W pewnym momencie (na początku prezentacji) zapytany: "no dobrze, ale jak radzisz sobie ze wściekłym klientem, który rozpoczyna rozmowe np. w następujący sposób: <>?" walnął z rozpędu coś takiego:

Jest mi niezmiernie przykro z tego powodu. Rzeczywiście zaistniała sytuacja jest ciężka do zaakceptoweania i w pełni rozumiem pana oburzenie. Zapewniam pana, że polityka naszej firmy jest zupełnie odmienna od pana doświadczeń i dołożę wszelkich starań by pomóc panu w rozwiązaniu problemu. Nazywam się Pedro **** i jeśli pan pozwoli postaram się udzielić wsparcia. Zapewniam, że dołoże wszelkich starań aby panu pomóc. Czy jest pan gotów ze mną współpracować i udzielić mi kilku informacji, dzięki którym przyblizmy sie do rozwiązania problemu?

Wszystko powiedziane po angielsku (w zasadzie z akcentem amerykańsko-hiszpańskim), bardzo miękkim głosem, ze starannie dobranymi słowami, przez elegackiego, modnie uranego trzydzietsolatka, z modną fryzurą. Zaliczyłem opad szczęki. Nie wiem jak bardzo musiałbym być wściekły, żeby po czymś takim jeszcze pyskować. Koleś jest pasjonatem swojego zawodu, jest w tym naprawde dobry. Opowiadał, jak to jego koledzy robią mu kawał łącząc go z najbardziej rozjuszonymi klientami, po to by obserwować jak początkowo rzucający błotem petent kończy z Pedro rozmowe kłaniając się w pas i dziękując za pomoc.

Tekst powyżej, to jest sztywna regółka ASAP:
Apologize - przeprosic
sympathize/emphasize - wyrazic wspolczucie i zrozumienie
assure -zapewnic o tym, ze trafil w dobre miejsce i ze mu pomozemy
p - nie pamietam od czego.. chyba problem solving - czyli przechodzimy do pytan o problem

na początku przepraszamy, nie wazne czy to nasza wina czy nie, od tego tu jestesmy. No i musimy jakos uspokoić nerwy klienta. Nastepnie szczerze (znaczy takie wrazenie sprawić musimy) wyrażamy zrozumienie dla jego prolemów, współczujemy mu itp. Nastepnie zapewniamy go o tym po co tu jestesmy, probujemy wzbudzic w nim zaufanie. W tym momenvcie petent jest gotow by juz spokojnie opowiedziec nam o bledzie z jakim do nas przybywa.

I rzeczywiscie, dostalismy 4 ulotki z pewnymi pomocnymi zwrotami, kilkoma zasadami, wszystko proste jak budowa cepa.

socjotechnika

nie ma w tym kszty magii ani szczerej uprzejmosci. To jest zawód. A technika opisana wyzej jest naprawde baaarzo popularna..

wiec nastepnym razem, jak bedziecie dzwonic gdzies wkurzeni z zamiarem opieprzenia pierwszej lepszej osoby, po początkowych przeprosinach możecie powiedzieć:

przeprosił mnie pan/pani, za chwile bedzie mi pan/pani wspolczyc i wyrazi jak bardzo rozumie moj gniew, potem zapewni mnie pan/pani o tym, ze to co mnie spotkalo nie wydarzy sie juz wiecej, a przynajmniej nie z panem/pania i zaoferuje mi pan/pani swoją pomoc. Ja się zgodzę, więc przejdzmy może do konkretów: prosze mi pomóc!

efekt murowany, porownywalny z tym, jaki mozemy osiągnąć otwierając drzwi świadkom jechowy, oferującym nam ciekawe pismo, i pytając się ich: strażnica? nie dziekuje, bo będziecie do mnie przychodzić co tydzień.

środa, 6 lutego 2008

gole i kobiety

A - zdarzenie losowe polegające na strzeleniu gola przez reprezentacje Polski w danym momencie meczu
B - zdarzenie losowe polegające na zasłonięciu telewizora przez kobiete podczas trwania meczu

P(A ∩ B ) != P(A) * P(B)

ZAWSZE.