niedziela, 20 stycznia 2008

masz zły dzień?

W tym sądnym dniu, kiedy to założyłem bloga (czemu to jest takie proste?!) powiedziałem sobie jedno: jestem przeciwnikiem blogów, pamiętników i wszelakich przejawów uzewnętrzniania się w sposób bezpośredni. No ok. To co sobie powiedziałem brzmiało jakoś bardziej w stylu: jesteś facetem, informatykiem. Nie naciskaj tego submit! Za późno. To jak już nacisnąłeś, to chociaż pisz tu krótko, zwięźle i ciekawie i nie rozwódź się nad sobą. Udało mi się przez 3 posty.

Niedawno insynuowano, że mój blog jest/ma coś w sobie z/trąci emo.

Stanowczo sprzeciwiam się takim pomówieniom. Sprzeciw niestety muszę okupić naruszeniem zasady przedstawionej w pierwszym akapicie.

***

Emo wszystkie swoje nieszczęścia i niepowodzenia uzewnętrznia, a często większość z nich tworzy samodzielnie.

W tych 3 postach do tej pory zamieszczonych nie zdążyłem nawet ust otworzyć, a co dopiero ponarzekać. I nie będę narzekał bo nie rozpatruje świata w kategorii nieszczęść. Raz się coś uda, a raz nie. Tak więc zawsze staram się robić wszystko w taki sposób, aby potem nie móc zarzucić, że mogłem zrobić coś więcej.

Czasem jednak zdarza się, że mimo naszych usilnych starań nic nie idzie po myśli, wszystko na przekór, złośliwe są rzeczy martwe, albo społeczeństwo to banda debili. Zazwyczaj sobie z tym radze dusząc to w sobie, aż nie zdechnie, śmiejąc się z tego itp itd.

Lecz czasem, radze sobie tak:



to, nie jest emo...
to jest specyficznie optymistyczne ;)

1 komentarz:

eXistenZ pisze...

a najlepsze jest, jak ci ludzie podchodzą do tematu dewastacji tego sprzętu z taką chłodna precyzją - kolesiowi się coś zepsuło, więc zamiast sięgać po doraźne środki poszedł na spacer i wrócił z wielkim młotem pożarowym.

brzuch mnie boli ze śmiechu...