..gdy dostajesz kolejnego kretyńskiego maila w pracy, albo z jednej strony jesteś atakowany wyrażeniem "Urgent Issue" a z drugiej "Very Critical Problem", że coś przekracza jakąś granicę i myślę sobie, ze powinienem założyc firme, sam nią (sobą) zarządzać, robić to jak należy. Pytanm się, czemu tak nie zrobie, mam przecież możliwości, żeby zabrać się za niewielki biznes w oprogramowaniu i potem go rozwijać. Stac mnie chyba na to.
I wtedy przychodzi inny moment, w którym zaczynam kłaść nacisk na to "chyba", przypominam sobie, że potrzebuje stałego i pewnego źródła dochodu..
i że pozostaje się tak ohydnie i obrzydliwie sprzedawać..
potem przychodzi następny moment, kiedy jeden urgent issue rozwiązujesz jednym mailem, pisząc w nim, że to jest błąd klienta a nie aplikacji i ma robić tak i tak, a nie tak i tak, a drugi critical problem jest odsuwany w blizej nieokresloną przyszłość (więc chyba nie taki critical).
I wtedy myśle sobie, że to chyba jedak tylko kwestia przyzwyczajenia..
ale być może, jak tylko sie obronie zacznę coś pisać komercyjnie.. a być może nie.
piątek, 18 kwietnia 2008
przychodzi taki moment...
Naskrobał xavex o 18:14
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz